Kilkanaście lat temu jako ówczesny sekretarz Polskiego Towarzystwa Badań Nad Snem byłem organizatorem konferencji pt. „Zaburzenia snu a bezpieczeństwo w ruchu drogowym”. We wszystkich statystykach dotyczących wypadków znajdą się informacje o tych spowodowanych zaśnięciem za kierownicą, jednak nie są one zbyt szczegółowe. Trudno jest ustalić przyczynę wypadku podczas jego analizowania. Można zbadać przyczyny techniczne, natomiast jeśli wypadek zakończył się skutkiem śmiertelnym, to ciężko ocenić, czy ofiara zasnęła. Ocenia się to wyłącznie na podstawie pośrednich dowodów np. samochód zjechał z drogi lub najechał na drugie auto w korku bez żadnych śladów hamowania. Wiele wskazuje na to, że kierowcy wtedy po prostu spali. Zjawisko to zostało dostrzeżone kilkanaście lat temu. Na całym świecie pojawiały się badania naukowe udowadniające, że kierowca niewyspany zachowuje się za kierownicą tak, jakby był pijany. Badacze silili się na rysowanie wykresów – na ile godzin deficytu snu przekłada się określona ilość promili alkoholu we krwi. Ten przekaz kierowano głównie do kierowców zawodowych, do firm transportowych, było wtedy bardzo dużo zaleceń, w jaki sposób rozpoznawać, że człowiek staje się senny.
Senność za kierownicą
W ramach projektu zapobiegania senności wymyślano specjalne urządzenia – od prostych budzików po okulary monitorujące jakość czuwania i włączające dzwonek lub zatrzymujące samochód, kiedy pojawiają się objawy senności. A można je rozpoznać analizując pracę mózgu i oczu. Jest także zapis EEG, który można rejestrować, czy w czasie jazdy się zwalnia. Ewentualnie po zachowaniu samochodu można również rozpoznać senność – okazuje się, że gdy np. samochód za bardzo zbliży się do innych pojazdów albo z coraz większym trudem utrzymuje się w prostej linii, zjeżdża z lewa na prawo, są to właśnie objawy senności. Wielu kierowców podróżujących po Europie wie, że na większości autostrad są pasy sygnalizujące charakterystycznym dźwiękiem „chrobotania”, że zjechało się za bardzo w prawo. Służy to właśnie temu, żeby kierowca się rozbudził i zapanował nad samochodem. Według statystyk dosyć zgodnych na całym świecie przynajmniej 20% wypadków jest związana z zasypianiem za kierownicą lub sennością. Mimo, że nie jest to dominująca liczba, ale bardzo często kończą się one śmiertelnie. Oprócz bezsenności istnieje również nadmierna senność oraz narkolepsja (napadowy sen), które mogą byc również być przyczyną wypadków. Często pacjenci z narkolepsją, zanim ją u siebie odkryją, prawie w połowie przypadków mają w swoim wywiadzie lekarskim opis nagłego zaśnięcia i wypadku, w którym ktoś został pokrzywdzony.
Na czym polega bezdech senny?
Okazuje się, że według badań jedną z głównych i najczęściej występujących chorób, która powoduje senność albo niewysypianie się jest tzw. bezdech senny. Gdy pacjent ma problemy z oddychaniem w nocy, podstawowym objawem jest chrapanie. Człowiek nie jest wtedy w stanie pogłębić snu. Istnieje taka zależność, że im głębiej się śpi, tym bardziej wiotczeją mięśnie. Dlatego głowa i ręce opadają, jest to naturalne zjawisko. Zasypianie polega na stopniowym spadku napięcia mięśni związanych także z szyją i głową. Te mięśnie wiotczeją i kiedy się leży na wznak, bardzo łatwo może dojść do zwężenia lub zamknięcia dróg oddechowych. Jest to przyczyna tzw. obturacyjnego bezdechu. Jeśli pacjent na ten bezdech choruje, to wtedy śpi czasem nawet długo, ale płytko, ponieważ im głębszy sen, im większe zwiotczenie, tym większy bezdech – organizm się „broni” i nie pozwala na pogłębianie snu. Pierwszym objawem tego bezdechu poza chrapaniem jest to, że człowiek budzi się po 8-9 godzinach nocy i czuje się niewsypany i w związku z tym jest zmęczony w ciągu dnia. Ta choroba najczęściej dotyczy otyłych mężczyzn po 40 roku życia. Okazuje się, że jest to na tyle powszechne i ważne zjawisko, że Unia Europejska wprowadziła już oficjalną regulację, którą Polska również będzie musiała wprowadzić w najbliższym czasie (od przyszłego roku), w której kierowcy zawodowi będą obligatoryjnie badani pod kątem bezdechu. I nie dostaną prawa jazdy, do kiedy tej choroby nie wyeliminują.
Wpływ zażywania leków nasennych na ryzyko wypadku
Widać wyraźnie, że jeśli chodzi o regulacje międzynarodowe, to coraz większą uwagę zwraca się na to, jak zaburzenia snu mają wpływ na jakość funkcjonowania w ciągu dnia i w związku z tym także na sprawność psychofizyczną i ryzyko wypadków. Warto wspomnieć o norweskiej pracy dotyczącej konsekwencji bezsenności, w której przez kilka lat analizowano wszystkie wypadki w kraju. Okazało się, że przyjmowanie leków nasennych od 2 do 6 razy zwiększa ryzyko wypadku. Im silniejszy, im dłużej działający lek nasenny np. lorazepam czy estazolam, tym potem ryzyko wypadku było kilkakrotnie większe, ponieważ każdy lek nasenny ma działanie tłumiące. W porównaniu z lekami nowej generacji, ryzyko wypadku było dużo mniejsze, ale nadal istniało. Stosowanie leków nasennych w bezsenności powoduje, że sprawność psychofizyczna człowieka spada o 10-30%, co się siłą rzeczy przekłada na większe ryzyko wypadku. Najważniejszym elementem leku nasennego nie jest to, jak on usypia tylko to, jak człowiek czuje się rano po przebudzeniu. Nie można nazwać lekiem nasennym leku, który ma okres półtrwania 10-20 godzin. Jeśli zażywa się go wieczorem ok. godziny 24, to już o 6 rano nie powinno być go we krwi i sprawność psychofizyczna nie powinna być zaburzona. Badania potwierdzają, że pacjenci zażywający leki nasenne nowej generacji, mają nieco większe ryzyko wypadku, niż ludzie, którzy tych leków nie biorą, ale i tak jest ono 5-6 razy mniejsze, niż w przypadku przyjmowania leków starej generacji, czyli klasycznych benzodiazepin.